środa, 13 maja 2015

Zdarza się Wam chwilami pomylić kolejność liter alfabetu? Zdarza się każdemu, tylko nie każdy się przyznaje. Ja dziś jednak tylko o jednej z nich. Y. Litera pod którą kryje się moje pokolenie. 11 milionowe pokolenie Millenialsów. Pisałem już o nim jakiś czas temu o TUTAJ. Za sprawą danych na które trafiłem ostatnio wracam jednak do tematu. Otóż wreszcie ktoś pokusił się o dokładniejsze pochylenie nad materią, ale wszystko po kolei. Yki co prawda tego nie lubią, ale zaryzykuje. 

Jestę millenialsę?!

Litera mojego pokolenia?!

Y to obszerny worek do, którego wrzucono obecną grupę wiekową od około 15 do aż 34 roku życia. Trzeba jednak dokonać dodatkowego podziału na dwie podgrupy. Młodsi Millenialsi (15-24 lata) i Starsi Millenialsi (25-34 lata). Grupy te różnią się od siebie, choć mają wiele wspólnych cech i wspólny mianownik: ciągłą potrzebę komunikacji. Z raportu „OMG! Czyli jak mówić do polskich millenialsów.”  wypływa całkiem spora dawka informacji o tym zjawisku. 

Starsi przodem…


Co prawda przyjęło się raczej, że starsi mają pierwszeństwo, lecz dziś przełamiemy ten schemat i
zaczniemy od młodszych. Przeciętny młody Y-ek uważa się za indywidualistę i często nim naprawdę jest. Uprawia regularnie sport (47%), posiada konta w serwisach społecznościowych (88%), korzysta z vlogów/blogów częściej niż z mediów tradycyjnych (68%) i co chyba symboliczne, posiada tablet (66%). Zapytany do czego używa smartfonu i tabletu, odpowie zapewne, że do słuchania muzyki (69%) i robienia zdjęć (56%).
Starszyzna wśród millenijnego pokolenia podobnie bawi się w podróżników amatorów i czerpie informacje z serwisów społecznościowych (46%). Co ciekawe, częściej jednak korzysta w tym celu jeszcze z mediów tradycyjnych takich jak radio czy telewizja (64%). 

Social, nie tylko w mediach.


Jak mawiał Jim Morrison: „Przyjaciel to ktoś, kto daje ci totalną swobodę bycia sobą.”
Może właśnie dlatego wspólnymi czynnikami dla obu grup jest duże przywiązanie do przyjaciół i życia towarzyskiego (92%), oraz zdrowy tryb życia (88% ), ale też pieniądze (85%). Z połączenia indywidualizmu i chęci życia w dostatku, powstała jeszcze jedna szczególna cecha mojego pokolenia. Roszczeniowość i brak dyscypliny pracy. Działają na mnie jak płachta na byka. Nie chodzi o to żeby poddawać się zupełnie woli drugiej strony (np. pracodawcy), lecz nie uważać się też na wejściu za Harveygo Spectera, któremu z miejsca należy się dobry samochód, duży gabinet, pyskata sekretarka i firmowa karta bez limitu. Stąd mogą też wynikać późniejsze problemy na rynku pracy. Nie dajmy sobie w kaszę dmuchać, ale też nie próbujmy dmuchać w nią naszemu pracodawcy. 
Are you pretty awesome?
Coraz mniejsza umiejętność porozumiewania się z pracodawcą i chęć maksymalnej niezależności to jak sądzę czynniki, które tak wielu z nas wabią w stronę wolnych zawodów. Szeroko pojęta branża kreatywna jest wręcz opanowana przez Yków, do których zaliczam się i ja. Cenimy sobie przecież choć tą odrobinę kontroli i swobody nad naszym życiem zawodowym. Kolejnym aspektem nad którym warto się pochylić jest ciągła potrzeba zmian i nowości. Jesteśmy pokoleniem matrixa. Podłączamy się do świata zarówno w „realu” jak i online. Czerpiemy z niego ogromne ilości informacji każdego dnia. Nowa appka? Nowy klub na mieście? Nowy startup? Dawać wszystko, byle nowe i dynamiczne. Oczekujemy przecież żeby świat wokół nas rozwijał się jeszcze szybciej niż my sami. Dlatego właśnie dużo częściej  niż nasi starsi koledzy zmieniamy, mieszkania, pracę, czy upodobania. 

Markowy dylemat

Jest to szczególnym wyzwaniem również dla marek, które jeszcze nie do końca wiedzą jak ten temat ugryźć. Jak nadążyć za nami? Co zaproponować żeby sprostać wysokim wymaganiom? My jesteśmy kreatywni i od marek oczekujemy tego samego. 11 milionów Polaków to ogromny rynek na którym liczy się oryginalność w dotarciu do odbiorcy i coraz częściej wysoka jakość produktu czy usługi. Łącznie stawia to poprzeczkę bardzo wysoko. Jeśli marki jej nie przeskoczą, to po zawodach. 


Mam tylko nadzieje, że w tych zawodach nie przegramy też my, ale to chyba zgodnie z Millenijną filozofią, zależy już tylko od nas.

A.

0 komentarze:

Prześlij komentarz