![]() |
źródło: sne.opole.pl |
Istny labirynt. Korytarze, zaułki, kąty, kąciki. Wszystko to skrzętnie uformowane z naprzemiennie ustawionych regałów i półek wypełnionych po brzegi masą literacko-historyczno-publicystyczną. Masą książek, czasopism, poradników, atlasów, przewodników. Dzieł literatury polskiej i światowej. Pozycji ważnych jak i błahych. Wartych uwagi lub wręcz przeciwnie. Doskonała, zachęcająca okładka i elektryzujący tytuł, najczęściej z linkiem do ebooka. Wszystko jest. Tak wygląda przeciętna polska księgarnia sieciowa, znajdująca się w prawie każdym centrum handlowym w każdym mieście.
Zdawało by się więc, że prościej się nie da. Niedziela jak wiadomo dniem świętym jest. Z tej też przyczyny uświęceni łaską komercji Polacy ruszają tłumnie do centrów handlowych. Książka na wyciągnięcie ręki jest więc. Ręka jednak nie sięga. Do napisania kilku słów o tym zabrałem się po przeanalizowaniu ostatniego raportu z badań Biblioteki Narodowej. Od kilku lat śledzę te coroczne publikacje. Można na ich podstawie zobaczyć jaki poziom intelektualny prezentujemy jako naród. W skrócie? (bo przecież je lubimy, po co czytać długie analizy) Jest źle. Bardzo źle.

Polaków zapaść intelektualna to proces którego symbolem jest żenująco niski poziom mediów masowych. Tym to powodem myśl nieszczęsnego Janusza jest głęboka niczym uliczna kałuża, a jakiekolwiek próby zmiany tego stanu rzeczy kończą się racjonalnym w tym przypadku niezrozumieniem.
Słupki lecą w dół, więc dajmy Telekamerę Barbarze Kurdej-Szatan. Za co? Nie doczytałem, bo i po co. Janusz jednak zadowolony, bo rolnik też swoją statuetkę dostał i kropka. A może bez kropki? Nie wie dokładnie bo w telegazecie interpunkcji brak. Gdy powiesz mu – czytaj! – zapyta „Dlaczego ja?”. Co mu wtedy powiesz? Nieważne bo i tak lecą już „Lekarze”. Nawet oni wtedy nie pomogą, bo będziecie już dawno „Na Wspólnej” drodze do zapaści intelektualnej.
Ach! Jaka piękna tragedia!
A.