środa, 25 lutego 2015


Fenomenalna Joanna Kulig (źródło: interia.pl)

Gdy tylko Nicole Kidman zmysłowym głosem wypowiedziała hasło "Ida"... Gdy tylko przeraźliwy wrzask dwóch krzyczących ze szczęścia Agat ogarnął korytarze hollywoodzkiego Teatru Dolby... Gdy tylko dłoń Pawlikowskiego spoczęła z tryumfem na złotym Graalu... W tenże mig polskie media i fora internetowe zalała niepowstrzymana fala gówno-burzy.

Polska (polskojęzyczna, a nie polska, jak sugerują media prawicowe) produkcja w wykonaniu polsko-brytyjskiego reżysera Pawła Pawlikowskiego zgarnęła Oscara w kategorii film nieanglojęzyczny. Stało się. Podoba się to komuś czy nie. Deal with it.

Agata Trzebuchowska - debiutantka ( Ida) i.wp.pl
Film obejrzałem. I zrobiłem to specjalnie przed zagłębieniem się w czytanie, co o tym sądzi internet. Chciałem obejrzeć obraz bez uprzedzeń i zbędnych narośli. Ida to historia Anny (Agata Trzebuchowska), która kilka dni przed złożeniem ślubów wieczystych zostaje nakłoniona przez przełożoną zakonnicę do odwiedzin ciotki. Oglądając pierwszą scenę, gdzie pojawia się Wanda Gruz (Agata Kulesza) – jedyna żyjąca krewna Anny, stwierdziłem, że Wanda uprawia najstarszy zawód świata. Wanda jednak wykonuje zawód sędziego i zwana jest "krwawą Wandą" (prototypem tej postaci posłużyła Helena Wolińska). Podczas krótkiego spotkania Anna dowiaduje się, że jest Żydówką, urodzoną we wsi Piaski pod Łomżą – córką Róży i Haima Lebensteinów, a w rzeczywistości ma na imię Ida.

Nie mam zamiaru dalej spoilerować i snuć zanudzające przypowieści. Kto nie widział filmu, ma obywatelski obowiązek zapoznania się, chociażby dla celów opiniotwórczych. Obraz za tysiąc słów. Kino czarno-białe, ale ma klimat "Listy Schindlera", o ile filmy o takiej zawartości w ogóle można trywialnie określić kinem z "klimatem". Nie mniej - atmosfera jest odpowiednia.

Owszem, Ida ma wyczuwalne zabarwienie polityczno-historyczne. Jednak czy Holocaust jest motywem przewodnim? Tak właśnie jest serwowana i targana przez krytykę. Idzie zarzuca się, co ciekawe, jednocześnie antypolskość w żydowskim wydaniu, jak i antysemityzm w polskim. Doszukuje się chęci zatuszowania zbrodni nazistowskich i zrzucenia winy na Polaków. Doszukuje się podłoża do uzyskiwania ogromnych sum odszkodowań od państwa polskiego na rzecz Żydów. Snuje się nawet tezę, że to spisek mający na celu zniszczyć Polskę, a spisek ten uknuty jest przez USA i Rosję. Spotyka się też teorię, że film wyprodukowała agentura rosyjska. Mam to jakoś komentować?

Swoją drogą, surfowałem po rosyjskiej sieci (udało się ujść z życiem) w poszukiwaniach zdania anonimowych Rosjan na forum. Jak wiadomo, cały jad najpłynniej leje się z zacisza fotela z podpisem "gość". Powiem szczerze, jestem zaskoczony. W większości wypadków dominuje ogromny zawód i rozgoryczenie z przegranej rosyjskiej produkcji Lewiatan Andrieja Zwiagincewa. Nie rozumieją, dlaczego Ida okazała się lepsza. Mało gdzie się spotyka jakąś polityczną czy nacjonalistyczną nagonkę. Niektórzy nawet Idę chwalą. Ale to Rosjanie. Rosjanie nie umieją przegrywać - albo pierwsze miejsce albo pierwsze.
prokurator Helena Wolińska - prototyp "krwawej Wandy"

Rozbawiło mnie pewne stwierdzenie, które obiegło sieć i znalazło przytułek na portalu natemat.pl:
Według Heleny Datner z Żydowskiego Instytutu Historycznego "Ida" to film bardzo przeciętny, w którym postaci charakterologicznie przypominają marionetki z kukiełkowych spektakli – są przedstawiane bardzo schematycznie, a główna bohaterka nie ma żadnego życia wewnętrznego. – Produkcja Pawlikowskiego od strony przekazu jest po prostu kiepska - sylwetki obydwu bohaterek są ukształtowane na zasadzie stereotypów: żydowskiej, komunistycznej k*rwy, której "przydarzył się" Holocaust i dziewicy, "zmywającej" swoje niekatolickie pochodzenie w klasztorze – mówi nam Datner. 

Nie należy stwierdzać, że coś jest tylko czarne albo tylko białe (pomimo kolorystyki tego filmu). Postaci są fikcyjne, pomimo inspiracji. Rzeczywistość jest brutalna, taka jaka jest. Kino to nie gloryfikacja narodów. Kino to kino. Dla mnie Ida to kino o poszukiwaniu siebie, własnej tożsamości i duchowości. Ida nie jest tym, kim myślała, że jest. W toku historii szara dziewczyna nabiera charakteru - subiektywne jest czy dobrego czy złego. Mam jednak wrażenie, że wszystko kręci się dookoła niepozornych słów Wandy, która sugeruje, że Ida musi doznać bliskości z mężczyzną  - dopiero wówczas jej ślubowania staną się rzeczywistym wyrzeczeniem.

Trzymajcie się,
Tomek