poniedziałek, 3 listopada 2014

Gdynia, 30 października 2014 roku





Szanowny Monarcho Sopocki! (tak tak, pamiętam to margrabio!)

Nie należę do osób, które słysząc o czymś po raz pierwszy, wstydzą się do tego przyznać i po prostu kiwają zblazowanymi głowami, robiąc dobrą minę do złej gry. Kilka chwil później wujaszek Google jest brutalnie trzepany, w poszukiwaniu właściwych haseł. Przyznaję się - uświadomiłem sobie, że Google ma dwie twarze dość niedawno. Może nie na dniach, ale jednak zbyt niedawno. Wszczynam temat w związku z natknięciem się na kolejny artykuł na PAP - Google pracuje nad wykrywaczem raka.

Dzisiaj nawet życie na opuszczonej wyspie nie uchroni przed znajomością z Google. Jest jednak wąska grupa nieświadomych ludzi - nie znają nowych technologii (max karta kredytowa), internetu, a czasem nawet nie mają prawa jazdy (zazwyczaj kobiety). Nazywam ich "Człowiek XX wieku". Przykładem jest mój dziadek, który za małolata miał epizod z karierą w wyścigach samochodowych,  a dzisiaj  z niedowierzaniem spaceruje po miejscach z młodości (z użyciem Google Earth). Szczęście w nieszczęściu, co?

O ile jednak każdy kojarzy kolosa od strony internetowej (czyt. najczęściej jedynego źródła informacji), o tyle druga twarz Google nie jest tak otwarta. Owiane tajemnicą Google X rodzi wiele plotek i niedomówień. Obstawiam, że zamiarem twórców jest skojarzenie z "Archiwum X". Otóż, PAP informuje, że naukowcy quasi-tajnego laboratorium pracują nad urządzeniem na nadgarstek, którego podstawą jest wykorzystanie nanocząsteczek (tak tak, też nie wiem na czym polega taki proces).

Prace nad nową technologią są na razie na początkowym etapie. Prowadzi je dział badawczy zwany Google X, a na czele projektu stoi dr Andrew Conrad, biolog molekularny, który wcześniej opracował tani i szeroko stosowny test do wykrywania wirusa HIV.

Resztę doczytaj sobie sam. Myślisz, czy wykrywacz raka będzie równie tani co wykrywacz HIV? Na pewno może okazać się równie pomocny, a nawet rewolucyjny, jeśli chodzi o raka, bo przecież wiele nowotworów na poczatkowych etapach przebiega bezobjawowo. A terapia zaczyna się, gdy szanse powrotu do zdrowia są znikome. Jednak Google X zajmuje się nie tylko unowocześnieniem medycyny - opracowane zostały projekty samojeżdzącego samochodu czy Google Glass. Krótki artykuł w temacie znajdziesz tutaj. Google podobno ma rozwijać się również pod kątem robotyki. Możesz poczytać o tym na strongwhispers.com, jednak sama nazwa portalu ujmuje sobie sporo wiarygodności. Artykuł też jest na bazie spekulacji.

Edward Mordrake
Wszystko wydaje się piękne, dopóki nie doda się do tego... człowieka. Podobno nawet komunizm miał być ustrojem nad ustrojami, a w efekcie córka Breżniewa imprezowała obwieszona diamentami jak choinka, podczas gdy reszta radzieckiego społeczeństwa tonęła w ubóstwie, budując nienawistny socjalizm. W powiedzeniu "wszystkim według potrzeb" przeraża mnie fakt, że ktoś z góry ustala limity Twojego zapotrzebowania. Swoje koryto ma oczywiście zawsze większe. Wiesz dlaczego mówię o tym w kontekście Google?

Google to też ludzie, którzy na domiar wszystkiego są u nas w domu codziennie. Znają nasze potrzeby i zainteresowania. Są w stanie śledzić każdy nasz ruch w internecie, zbierać dane. Z drugiej strony są w posiadaniu nowoczesnych laboratoriów. Dwie twarze Google nasuwają mi skojarzenie z Edwardem Mordrake'iem. Z jednej strony arystokrata - śmietanka społeczeństwa XIX wiecznej Anglii, a z drugiej potwór o okropnej facjacie naszeptującej okropne rzeczy. 

Nie boję się, że Google coś na mnie ma, bo po pierwsze jestem zwykłym szarakiem, a po drugie przeglądam w necie bardzo nudne rzeczy, zazwyczaj zaczynające się od "Dz.U...". Jestem też za i hej do przodu jeśli chodzi o nowe technologie Google X. Jednak posiadanie informacji o milionach ludzi na całym świecie jest nie lada pokusą. Myślisz, że internetowe Google nie zacznie kiedyś naszeptywać? A może już to robi, a my nic nie wiemy? BUAHAHAHA!

PS Sorry za ciężkie klimaty, ale jutro Halloween, więc chyba powinno się trochę postraszyć!

Trzymaj się,
Tomek





2 Listopada 2014, Wilanów

Tomku,


Już nie pierwszy raz przeraża mnie rozpiętość tematów, które zawierasz w swoich listach do mnie. Subtelne, ledwie zauważalne niczym wojna w Afganistanie przejścia z opisu Google, przez ocenę socjalizmu, wyścigi samochodowe, na raku oraz potworze skończywszy. To wszystko połączone w klarowną (może pozornie?) całość. Z pewnością byłbyś skutecznym adwokatem.

Google X budzi nie małe emocje, to fakt. Tylko czy nie jest aby tak, że każda szanująca się - niekoniecznie innych - korporacja posiada tego typu dział badań nad technologią? Ten od giganta z Doliny Krzemowej różni się tylko nośną nazwą i przybudówką PR w postaci owianej tajemnicą grupy specjalnej.  Fajne. Prawda?

Nie od dziś wiadomo wszem i wobec, że jeśli pewien samotny inżynier Google z wysokim poziomem dostępu, lecz niską samooceną i kompleksami, potrzebowałby nieco rozrywki jest w stanie ją sobie - i kolegom z gabinetów obok przy okazji - zapewnić, uruchamiając zdalnie kamerkę w laptopie swojej sąsiadki.

Byłej miss na ten przykład. Ku ucieszę i odrobinie szczęścia biurowej gawiedzi, może się zdarzyć iż rzeczona kobieta będzie się akurat  przebierać. Cóż za ogromna odpowiedzialność  ciąży więc na inżynierach "Wielkiego Brata". Nie sądzisz? Są oczywiście również inne zagrożenia. Na przykład możliwość pozyskania ogromu informacji np. o twoim, czy moim położeniu, numerze telefonu, karty kredytowej, czy - co chyba najgorsze - imieniu domowego zwierzaka.
Wiedza posiadana przez wujka G. o poszczególnych osobach, wpadająca w ręce osób trzecich - lecz niekoniecznie - mogłaby przecież zagrozić życiu takowych. Ich rodzin także.

Hej! Po ci się jednak tym przejmować, gdy ma się w telefonie Angry Birds! Skoro już o tym, to ja idę sprawdzić co w analogowym świecie. Nuda, prawda?

Take care! 

A.