poniedziałek, 13 października 2014

Warszawa, 11 października 2014 roku

źródło: misaohatsune.wordpress.com

Tomku,

Ostatnio w listach poruszaliśmy poważne tematy. Tym razem też tak będzie, choć za sprawą miejsca akcji, może być nieco lżej. Niebo. O nim dziś niejako pośrednio. Jak zapewne wiesz, specyfika mojej pracy nie pozwala na usiedzenie w jednym miejscu więcej niż kilku dni. Jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że zrealizowałem ponad 100 projektów w zeszłym roku. W podroży spędziłem około (mogłem się rąbnąć) 170 dni. Tak więc niejako z konieczności musiałem znaleźć szybki i ekonomiczny sposób przemieszczania się. Samochód? Nie, za drogo i za wolno. Pociąg? Pomińmy to wymownym milczeniem. Może bus? Niestety ani szybko ani wygodnie. Zostaje więc tylko idealny, jakby skrojony do naszej branży, transport lotniczy.

W czasie licznych podróży, najwięcej czasu spędziłem na lotniskach w Warszawie i Gdańsku. Zarówno Chopin, jak i Lech okazali się dobrymi gospodarzami i zapewnili wszystko, czego potrzebować może pasażer taki jak ja. Na Okęciu znam kilka witających mnie za każdym razem, szczerym uśmiechem twarzy (pozdrawiam Panie z kas LOT-u). Przez jakiś czas brały mnie za Brytyjczyka lub czasami Francuza, świergoląc to w pierwszym to w drugim języku formułki powitalne. Dlaczego? Nie wiem. W końcu jednak zapamiętały. Od tej pory już kilka razy zdany na ich łaskę, dostąpiłem jej  (za co dziękuję).

Pewnie zastanawiasz się, czemu Ci o tym piszę. Latasz często na wakacje, ale wkrótce jeszcze częściej będziesz widywany na lotniskach za sprawą naszego nowego projektu. Pozwól więc, że podzielę się z Tobą moimi w pełni subiektywnymi spostrzeżeniami z lotniskowego świata. Kluczowym punktem lotniska jest zawsze kontrola bezpieczeństwa. To ona spędza (i tak  rzadko tam goszczący) sen z powiek stałym bywalcom lotniskowych przestrzeni. Zakłada bowiem ona pewną procedurę, którą wykonać winien przed przejściem każdy pasażer. Tu się zaczynają schody, osobiście więc unikam:

1. Kobiet z dziećmi - Mają najczęściej 5 toreb w jednej ręce, dziecko w drugiej, dziecko obok i czasem (o zgrozo!) flegmatycznego, zdezorientowanego męża. Czyni to z grupki pocisk paraliżujący na co najmniej 15 minut stanowisko, do którego zdecydują się podejść.
2. Wycieczek do Hurghady - Najgorsza grupa. Łatwo poznać. Dziesiątki zalanych już przy check-in'ie "Januszów" w białych skarpetkach i japonkach, którzy lotnisko widzą w najlepszym wypadku raz w roku, dlatego pewnie dają o sobie znać z daleka głośnym okrzykiem godowym. Torby wielkości skrzyni złota ledwo dające się unieść. Co oni chcą w nich przywieźć? Kamele? Dziękuję bardzo. Jednego już tu mamy. Wystarczy. Do tego gruba żona i śmierdzące kanapki na drogę. No way!
3. Starych ludzi - Jak mówił George Clooney w jednym z filmów: "Nigdy nie stawaj, za starszymi ludźmi. W ich ciałach jest pełno metalu." Nie chcemy przecież stać i czekać, aż ktoś wyjmie sobie protezę szczęki i zacznie zapewniać pogranicznika, że nie da się tym wysadzić samolotu.
4. Ludzi ze zwierzętami - Nie mam nic przeciwko nim, ale zawsze trzeba czekać, aż gość od klatek przyjdzie i zapakuje w nią pieszczocha. Ja w tym czasie dostałbym kurwicy, tak więc z dala!

Powiesz zaraz że narzekam i zapytasz za kim stać trzeba. Tłumaczę i objaśniam. Trzy najlepsze grupy z TOP listy to:

1. Zagraniczni biznesmeni - Wiedzą jak się w to gra. Szybko sprawnie, przyjemnie i bez zbędnego bagażu. Dla nich to część "codziennego dnia pracy", więc doskonale wiedzą, że liczy się czas.
2. Krajowi biznesmeni - Niestety różnice widać. Najczęściej przygrubi panowie w przetartych, pstrokatych krawatach. Niemniej, poruszają się równie szybko, co zżerają lotniskowego hotdoga. To mi pasuje.
3. Podróżnicy (pro i ci hobbystyczni) - Doskonale wiedzą, co zabrać żeby nie przeciążyć się bagażem. Wolniej niż biznes, ale szybciej niż reszta. To wystarcza.

Nie wiem czy to co napisałem przyda ci się w jakikolwiek sposób. Pewnie masz swoje spostrzeżenia z licznych podróży.

Bywaj,

A.


GDYNIA, 13 października 2014 roku

Panie Prezesie!


Zaskoczyłeś mnie błahością tematu. Masz jakiś kryzys piśmienniczy? A może warszawskie widoki z nowego biura nie dają zebrać myśli? Z drugiej strony, mogłem się spodziewać, że poruszysz kwestie lotniskowe. A to dlatego, że parę razy lecąc z Tobą, nasłuchałem się do woli narzekań pana barona. Uważam, że żaden z powyżej wspomnianych środków transportu nie pasuje do Ciebie... Nawet samolot nie zaspokoi Twoich arystokratycznych potrzeb. Myślę, że idealnym wyjściem jest... prywatny jet! Ale to dopiero, jak nasze interesy zagraniczne ruszą pełną parą. Bo przecież pieniądze leżą na ulicy, wystarczy jest podnieść!(pozdrawiam lśniącego MLM'owca z CH Riviera w Gdyni, który w sushi barze ochoczo rozrysowywał nieuświadomionemu jego drabinę kariery). A tak na serio, znam sprawdzonego w akcji pilota (pozdrawiam Jevgenija), zostało nabyć pojazd. A tak już zupełnie na poważnie, dość zabawnie zestawiłeś grupy społeczne, które Ciebie irytują, ale pozwolę dodać swój komentarz do niektórych z nich.


Rozumiem, że ta niezdarna stewardessa nie sprawiła Ci problemów? Nie ma jej na liście :D

1. Pielgrzymki do Hurghady - zdziwisz się, ale walizki "januszów" są PUSTE. Jest to zabieg zamierzony, bo hasło "all inclusive" zobowiązuje. "Tanie duty free" to przecież absolutny oksymoron, a wujek Staszek czy ciotka Klotka pragną  souvenirki za podlewanie kwiatka czy dokarmienie Reksia. Dlatego już w Polsce należy przygotować plastikowe butelki, żeby zlewać doń alkohol. Ponadto, jak najwięcej miejsca należy zostawić na hotelowe ręczniki, czy kapciochy. Wszystko to w all inclusive leży na ulicy, wystarczy podnieść! (* fragment bestsellerowej książki Tomasza Rogoży "All inclusive - po prostu bierz. Poradnik.")

2. Starcy - akurat jeżeli chodzi o tę grupę podróżników, mam wrażenia wręcz odwrotne od Pana Clooney'a. Może dlatego, że spotykam zazwyczaj ogarniętych starców. Są odpicowani, życiowi, nie śmierdzą pleśnią i nie stracili jeszcze kolorów. Często są bardziej zwinni i szybcy od pierdołowatych parek młodych kretów. Do tego są wysportowani, uśmiechnięci i pełni życia. Szkoda, że zazwyczaj to Niemcy albo Brytyjczycy. Naszych, co do zasady, nie stać na podróże zagraniczne, z resztą o tym problemie kiedyś pisałem w poście o Korfu. Po za tym, starzy ludzie to często naoczni świadkowie czasów, w których nas nawet w planach nie było. Dlatego lubię pogawędzić z takimi osobami i uważam, że należy im się szacunek. Oczywiście chamstwa i gburowactwa nie usprawiedliwia żaden wiek.

Podobno Natalia jest na  moim
 piątkowym locie Gdańsk- Warszawa
3. Rozpieszczone Jasie i Małgosie - zdecydowanie najgorsza zmora. Ale nie w kolejce, gdzie można się odsunąć, ale podczas lotu. Rodzinka z rozwydrzonymi bachorami usiądzie przez Tobą i nie masz gdzie się podziać. Jesteś skazany na wysłuchanie kilkugodzinnej symfonii w wykonaniu młodego geniusza a capella. W zestawie Happy Meal jest też wstawanie co dwie minuty. Huśtanie  i lulanie dziecka, kręcąc zasiedzianym tyłkiem tuż przed Twoim nosem. Później wysypanie na Ciebie zawartości torby wyjmowanej z górnego schowka. No i frytki do tego. Odetchnąć z ulgą możesz w podróży powrotnej, gdy okazuje się, że rodzinka Adamsów zasiada w przeciwnej części samolotu.

Ogólnie rzecz biorąc, nienawidzę stać w kolejkach, korkach, czekać na coś, siedząc w miejscu dłużej niż piętnaście minut. Jednak w sytuacjach lotniskowych uprawiam tzw. "obczajkę". Może to trochę socjopatyczne, ale lubię obserwować ludzi - ich zachowanie, zakłopotanie, jakieś niekontrolowane gesty czy reakcje. Kończąc na często kosmicznym outficie (spotkałem już Arlekina, Kobietę Kot, Ciocię Klauna, Panią Wiosnę, Donatellę Versace, Italiano macho a nawet kilka sztuk Pretty Woman). Naprawdę porządna lekcja ludzkiej psychologii i ogromna dawka dobrego humoru. A gdy jestem w wyśmienitym nastroju albo  wprawiam się w taki nastrój dokonując wiadomego zakupu w duty free (dołączając tym samym do Twojej grupy nr 2.) nawet nawiązuję nowe znajomości. Spróbuj następnym razem mojego sposobu! Nie pożałujesz!

PS Mam nadzieję, załączone obrazki przypadły Ci do gustu, milordzie!

Czołem!

Tomasz Rogoża
obywatel Trójmiejskiego Obszaru Metropolitalnego