sobota, 23 stycznia 2016

Z racji moich hobbystycznych „popisuch” na tym blogu, niegdyś nieopatrznie dołączyłem do jednej z Facebookowych grup dla blogerów maści wszelakiej. Co jakiś czas rzucały się na mnie więc posty stylem poniżej przedstawionym pisane:

 „Z jakimi markami współpracujecie? Może napiszę do nich.”

„Jakie trzeba mieć osiągnięcie żeby współpracować z rożnymi firmami typu tymi chińskimi ?”

 „Ile mieliście obserwacji gdy nawiązałyście pierwszą współpracę i z jaką firmą? Polecacie ją?”

Widocznie masochizm we mnie jeszcze drzemie. W końcu się chyba jednak obudził, ponieważ tym razem kliknąłem w link. Jedna z blogerek zadała tam trapiące jak widać wielu pytanie:

„Z jakimi firmami współpracujecie? Proszę tylko wymieniać.”

Dziesiątki, może setki razy widząc tego typu wpisy przechodziłem do porządku dziennego. Tym razem jednak coś mnie podkusić musiało i (o zgrozo!) przeczytałem kilka komentarzy, a potem sam komentarz popełniłem. Postanowiłem tu rozwinąć nieco myśl w nim przekazaną. Na co dzień pracuję jako PR-owiec często obsługujący różne podmioty korporacyjne, posiadające czasem nawet kilkanaście marek. Patrząc na kompletny brak świadomości marki wśród autorów, szczególnie tych mniejszych blogów, oraz jakiegokolwiek zrozumienia mechanizmu i systemu w którym próbują się poruszać robi mi się słabo. Tłumaczę więc i objaśniam. Uwaga, słabi nerwowo czytelnicy mogą nie wytrzymać.
Bloga nie zakłada i nie prowadzi się po to, aby ktoś wysyłał autorowi/autorce nowe ciuszki, szminki, kosmetyki i inne długopisy. Mam wrażenie, że spore grono „twórców” pomija najważniejszą, podstawową i kluczową w całym procesie część. TREŚĆ. Tak, wiem dla niektórych jest to zaskoczeniem. Blog musi mieć treść. Zaskoczę jeszcze bardziej i stwierdzę, że powinna być ona wysokiej jakości. Dopiero gdy uda się spełnić powyższy warunek, może udać nam się również zgromadzić bardziej znaczącą i wartościową publikę.


NIE TYLKO ILOŚĆ A JAKOŚĆ

Oczywiście nie gwarantuje to sukcesu, ale znacznie zwiększa szansę na jego osiągnięcie. Nie sztuka bowiem zebrać wokół swojego projektu przypadkowych, zazwyczaj nieaktywnych użytkowników. Jest nią zgromadzenie mocnej, może mniejszej, lecz skuteczniejszej i bardziej wartościowej merytorycznie oraz komercyjnie grupy odbiorców. Marki doceniają konsekwentnie i przemyślanie budowane przez twórcę społeczności. Mają wtedy pewność, że przekaz trafi do sprecyzowanej grupy docelowej na której zależy takiemu reklamodawcy. To jednak nie wszystko. Zdobywanie większych zasięgów i stałej, stabilnej grupy odbiorców to ciężkie zadanie. Jeśli jednak twórca jest konsekwentny jego zasięg wzrośnie. Dopiero gdy dysponujemy takowym możemy zacząć myśleć o monetyzacji naszego projektu.

PUNKT 1: ODBIORCA JEST NAJWAŻNIEJSZY. PUNKT 2: JEŚLI NIE JEST, PATRZ PUNKT 1

To, że w ogóle muszę to pisać przyprawia mnie o mdłości. Czuje jednak, że niektórym się przyda. O swoich odbiorców należy dbać, bo to oni w dużej mierze składają się na osobistą markę blogera. Sprawna i ciekawa interakcja z widownią jest kluczowym elementem utrzymania więzi pomiędzy twórcą, a odbiorcą. Twórcy powinni więc uważnie słuchać swoich fanów i wyciągać z tego wnioski. Dopasowywać treść do czytelnika, oczywiście w granicach rozsądku i z zachowaniem indywidualnego charakteru.

NIE ZA WSZELKĄ CENĘ

Najczęściej na tym etapie otrzymujemy już kilka propozycji współpracy z marką. Odradzam jednak poddać się dzikiemu entuzjazmowi. Nie przyjmujmy propozycji, tylko dlatego, że ktoś ją  do nas wystosował. Dbałość o swoją własną markę jest narzędziem wzmacniającym pozycje na rynku. Tak więc jeśli prowadzisz bloga kulinarnego, współpraca z producentem opon zimowych do ciężarówek, lub pasków klinowych może nie być najlepszym pomysłem. Z kolei twórcy publikującemu treści o tematyce motoryzacyjnej, niekoniecznie pasowałaby współpraca z firmą kosmetyczną. Takie przedsięwzięcia są bardzo ryzykowne zarówno dla marki jak i dla twórcy. Niby rzecz oczywista, a jednak wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Kolejną sprawą jest uporczywe i desperackie zabieganie o współpracę. Gdy twórca piszę do przedstawiciela marki z pytaniem o możliwość współpracy, często wygląda to w skrócie tak:

- Dzień dobry, prowadzę bloga i oferuje współpracę.
- A na jakich zasadach? Jak miałaby wyglądać?
- A nie wiem, cokolwiek.
- A to nie, dziękujemy.

Pomijam fakt iż to, że twórca przychodzi do marki a nie odwrotnie świadczy o słabym poziomie treści i siły komercyjnej przedsięwzięcia, lecz zdarzają się wyjątki. Twórca może przecież wpaść na świetny pomysł i kreatywnie wpasować się w przekaz marki. Wszystko zależy od kreatywności i podejścia. Z reguły jednak bloger proszący o współpracę, to najgorsze co się może zdarzyć. Łatkę ŻEBROLA trudno potem zdjąć.

BAW SIĘ NA POWAŻNIE ALBO WCALE

Jeśli już postanowiłeś wejść w współpracę z marką to miej świadomość, że każda twoja decyzja niesie za sobą określone konsekwencje. Jeśli ustalasz terminy, to ich dotrzymuj, jeśli na coś się umawiasz, to spełniaj ustalenia. Buduje to zaufanie marki do Ciebie i Twojego projektu. Solidna i profesjonalna postawa może zaowocować poszerzeniem współpracy. Niby kolejna trywialna sprawa, ale z własnego doświadczenia wiem, że dla niektórych wcale nie taka oczywista. Pamiętaj, to jest biznes, a nie piaskownica. Zdaje sobie sprawę, że ten tekst tak jak setka innych świata nie zmieni, lecz może ktoś skorzysta, a to już sukces. Wtedy będzie się wszystkim pracowało / tworzyło lepiej.

Ehhh…Marzenia warto mieć. 

A. 
Next
This is the most recent post.
Previous
Starszy post

0 komentarze:

Prześlij komentarz