czwartek, 4 września 2014

źródło: tydzienkinapolitycznego.pl
Skandalonośny kolektyw Pussy Riot zna każdy, kto przynajmniej szczątkowo interesuje się polityką czy tematyką społeczną. Grupa radykalnych feministek, pod maską muzyki, przemyca własne poglądy polityczne. Hmmm ..."przemyca" to chyba mało powiedziane - nawiązuje wulgarnie i agresywnie, słownictwo cerkiewne miksując z gwarą nizin społecznych.

"Bogurodzico, przegoń Putina"

Nieprzyjemne przygody Pussy Riot z władzami rozpoczęły się po "koncercie" na placu Czerwonym. Światową sławę zdobyły jednak zdecydowanie za sprawą ultrakontrowersyjnego wystąpienia w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Tam z uporem maniaka wykonały utwory "Bogurodzico, przegoń Putina" i "Bogurodzico, Dziewico, zostań feministką". Później nastąpił okres ich tułaczki po miejscach pozbawienia wolności, żeby ostatecznie się ustatkować i rozwijać treść, a nie tylko szokować formą. Z jednej strony, nie popieram zachowania dziewczyn w cerkwi, bo przecież osoby tam zebrane nie były ich targetem. Z drugiej strony, gdyby nie to świętokradztwo, nie zdobyłyby rozgłosu i nie stałyby się tym, kim są teraz. Ten dualizm stanowi iskrę całego ogniska kontrowersji , które do dziś nie ucichają wokół Pussy Riot. Bogurodzico, przegoń Putina? Ale czy Rosji to się opłaca? Można Putinowi zarzucić wszystko... ale bez wątpienia - jest SKUTECZNY w swoich działaniach. Tej sztuki się uczcie - nasi polscy rządzący!

źródło: pagesix.com

"Dlaczego media? Może dalej tańczcie w świątyniach?"

Takie pytanie padło na Facebooku Nadii Tołokonnikowej, która 4 września 2014 oznajmiła, że rusza z nowym portalem o tematyce więziennej - "MediaZona". Słowo "zona" w języku rosyjskim jest synonimem zarówno więzienia jak i przestrzeni. Rzesze dociekały, co skandalistki robiły, gdy w 2014 roku opuściły "zonę". Nadia pisze, że wyszły, aby otworzyć swoje własne "zony". Poniżej zaserwuję Ci moje własne tłumaczenia fragmentów wypowiedzi Nadii z jej Facebooka.

Dlaczego mass media?

Czasami, w więzieniu, łatwiej było rzucić w człowieka The New York Times, niż odpowiadać na niekończącą się ilość jednorodnych pytań. Zazwyczaj po 2-3 przeczytanych egzemplarzach, pytań typu " Po jaką cholerę w ogóle to robicie?" nie pozostawało.

Dlaczego media? Może dalej tańczcie w świątyniach?

Po pierwsze, zawsze zajmowałyśmy się mediami. Nasze akcje to jedynie próba przebicia się przez informacyjną blokadę, która zabrania wypowiadania się na określone tematy. (...)

Po drugie, MediaZoną zajmują się profesjonaliści. (...)

Po trzecie, wraz z Maszą uwielbiamy pisać i mamy nadzieję, że w miarę kształcenia się w tym kierunku, Smirnow (redaktor MediaZony) pozwoli nam publikować na MediaZonie.

Co macie zamiar oświecać?

Sądy, więzienia, areszty, wyroki, bunty w zonach, polityczne sprawy karne, przestępstwa "w pagonach", losy więźniów - zarówno politycznych, jak i innych.

źródło: andreasmoser.wordpress.com

"Walczyłyśmy i będziemy walczyć"

Oczywiste, że odwiedziłem stronę MediaZony i jest ona całkiem wciągająca! Pojawiają się informacje dotyczące spraw bieżących (zdewastowanie kopuły cerkiewnej przez Mustanga Wanted), jak i wywlekane są brudy historii. Po całości wieje na stronie anty-władzą oraz anty-putinowszczyzną. Szczerze powiedziawszy, ciężko mi się całkowicie utożsamić z działalnością dziewczyn. Nie jestem zwolennikiem tak radykalnych działań, zwłaszcza, gdy dotykają one nie tylko adresatów, ale rykoszetem rozpryskują się po osobach stojących obok. Zazwyczaj te osoby nawet nie patrzą w stronę bijących się stron. 

Może to kwestia priorytetów, jak sądzisz? Dziewczyny przekroczają pewne granice, bo wartości, o które walczą i  w które wierzą, uważają za stojące wyżej, niżeli obyczaje, które naruszają. Na pewno imponuje mi ich ogromna odwaga, społeczne zaangażowanie oraz upór w dążeniu do celu. Radykalizm imponuje mniej, ale to dzięki niemu zyskały globalny rozgłos. Opłacało się, jak myślisz?

Dlaczego "zona"?

"Zona" stała się terminem przewodnim wszystkich naszych projektów. Pomimo portalu - MediaZony, wystartowałyśmy również z organizacją - ZonaPrawa. Walczyłyśmy i będziemy walczyć z państwem, o to, co nam i Wam się należy - krok po kroku, zona po zonie.

Z powyższego wyraźnie wynika, że pomimo przeżycia niezliczonej ilości koszmarów, Pussy Riot skutecznie przeskakują przez płotki - podstawiane im raz po raz. Nadal przyrzekają wierność swoim ideałom. Nawet, gdy są one rażąco barwne i nieznośnie kontrowersyjne - pozostają niereformowalne.


Miłego dnia Ci życzę,
Tomek