Mam w domu dwa telewizory, jeden w salonie, drugi w sypialni. Mimo pakietu max deluxe super hiper plus, czy innego badziewia z 300 kanałami, nie włączyłem telewizji od co najmniej pół roku. Dlaczego? Ponieważ mam dosyć traktowania widza jak ułomnego chłopa pańszczyźnianego, któremu wystarczy wcisnąć ściągnięty z zagranicy, tasiemcowy serial kręcony metodą IM TANIEJ TYM LEPIEJ, aby ucieszył się i podziękował w liście do prezesa Browna za sumienne wykonywanie misji.
Stacji komercyjnych nie oceniam, ponieważ są to przedsiębiorstwa nastawione na zysk, wiadomo i wszystko jest w porządku. Ale co z TVP? No właśnie. Swego czasu miałem okazje trochę przyjrzeć się pracy telewizji publicznej, poznać tę instytucje od środka. I co zobaczyłem?
Moloch pełen zarastających mchem pracowników, w większości pamiętających jeszcze pracę w czasach pierwszych sekretarzy, dezorganizacja i multum niepotrzebnych procedur. Stado kierowników produkcji na etatach szwenda się korytarzami, produkując na przykład jeden program informacyjny dziennie i bynajmniej nie jest to główne wydanie „Wiadomości”! Tę samą pracę, którą w TVP wykonują trzy osoby, w stacjach komercyjnych (jak np. TVN) wykonuje jedna. Ktoś może powiedzieć: Zaraz, może nie chcą tracić na jakości? Polecam w takim razie obejrzeć dowolny program TVN24 i porównać go z TVP Info. Przepaść jakościowa wyrasta nam pod nogami. Niestety.
Co jest powodem takiego stanu rzeczy? Zastanówmy się. Pierwsza rzecz to chaotyczny system zarządzania. Jest to szczególnie zauważalne w programach newsowych TVP Info. Swoje dokłada też nadto rozbudowana struktura. W TVP jest po prostu za dużo pracowników. Dotychczasowe zadania stacji mógłby z powodzeniem wykonywać o połowę mniejszy zespół, tak jak to działa u konkurencyjnych nadawców. Co prawda niedawno rozpoczęto proces outsourcingu ok. 500 pracowników do firmy zewnętrznej, oraz zwolnień planowych. W 2013 roku zwolniono 225 osób. W bieżącym, zatrudnienie ma spaść z ponad 3,4 tys. osób do mniej niż 3 tys.
Wszystko szło by zgodnie z planem, gdyby w tym samym czasie TVP nie zatrudniało nowych 150 osób!
„Rzeczywiście przyjęliśmy w ubiegłym roku 150 osób” – przyznaje Ewa Ger, dyrektor biura kadr TVP. „Było w tym jednak 40 stażystów, z którymi umowy podpisujemy na trzy do sześciu miesięcy”– zastrzega. (źródło: http://www.press.pl)
Stażyści ok, tania siła robocza. Rozumiem, ale co z pozostałymi 110 osobami?
Na etaty przyjęto też siedmiu dziennikarzy, choć kilkaset osób z tej grupy zawodowej ma być przeniesionych do firmy zewnętrznej.„Dziennikarze zostali jednak zatrudnieni przed podjęciem decyzji o outsourcingu” – podkreśla Ewa Ger. (źródło: http://www.press.pl)
Takie rozdwojenie jaźni w podejmowaniu decyzji nie zaprowadzi telewizji publicznej na szczyty rentowności. Choć może jednak się uda, zobaczymy.
O kontencie w polskiej telewizji, nie tylko publicznej już pisałem przy okazji tekstu o serialach. Nadawcy, w tym TVP serwują nam niskiej jakości seriale i programy, najczęściej produkowane przy minimalnych budżetach i słabe scenariuszowo.
U publicznego nadawcy próżno szukać jakiejkolwiek misji, chyba że jest to program kulturalny nadawany o drugiej nad ranem, oglądany przez cztery osoby, mające problemy ze snem. Taką polityką TVP chce dogonić w maratonie za oglądalnością stacje komercyjne. Czy jednak nie powinno być tak, że publiczne media kierują się kształtowaniem gustu widza, a nie ratingami? Podwyższmy abonament i oferujmy w zamian coś wartościowego. Nie mniej jednak jestem realistą i wiem że nie zapowiada się na takie zmiany. Może chociaż reformy i restrukturyzacja pomogą TVP w pościgu za komercją i nie będzie dostawać zadyszki na każdym zakręcie.
Pozdrawiam
A.
Pozdrawiam
A.