![]() |
źródło: designboom.com |
Z pewnych moich osobistych obserwacji wynika, że my Polacy na ogół bardzo mało wiemy o kraju jakim jest Estonia. W ogóle mało wiemy nawet o naszych sąsiadach (-Skąd jesteś? - Z Wilna -Ale fajnie, byłem na Ukrainie!) Estonia jest pierwszym pokomunistycznym państwem, które przyjęło euro jako walutę państwową (chyba jedynym póki co, Litwa wchodzi z euro w 2015 roku). Specyfikę Estonii można jednak sprowadzić do tego, że rozdziera się pomiędzy skandynawskimi państwami Północy, a bałtyckimi siostrami - Łotwą i Litwą. Niektórzy Estończycy, a jest ich całkiem niemało, uważają się za Skandynawów. Co tu się dziwić, bo podobno nawet Rosję uwili Wikingowie.
![]() |
źródło: akademie.dw.de |
![]() |
źródło: mycityhotel.ee |
![]() |
źródło: thomaspucher.com ( model Muzem Narodowego) |
Szokujący i budzący kontrowersje jest jednak ostatni cyber-wynalazek ostatnich władz. Sprowadza się on do możliwości otrzymania obywatelstwa Estonii przez internet. ZDnet podaje,że wkrótce cudzoziemiec będzie mógł uzyskać status wirtualnego rezydenta (e-residence), co umożliwi takiej osobie korzystanie z rządowych serwisów internetowych, otwieranie kont w estońskich bankach, a przede wszystkim zakładanie i prowadzenie działalności gospodarczej bez obowiązku fizycznej obecności w kraju. Na 2025 rok planowane jest uzyskanie przez Estonię około 10 milionów cyber-obywateli.
Jest to na pewno bardzo ciekawy i bardzo nietypowy sposób demonstracji swojej postępowości, jak i uzyskania większej ilości obywateli-przedsiębiorców. Cele - napędzenie rozwoju gospodarczego kraju (czyt. w kieszeniach obywateli na pewno przybędzie $$$). Estonia po raz kolejny udowadnia, że w w cyber-przestrzeni wyznacza pewne kanony i zapoczątkowuje pewne rozwiązania. Może pozostała część Europy pójdzie jej śladem? Myślicie, że Polsce by się opłacało? Może takie rozwiązania staną się strzałem w dziesiątkę jak "luka" domicylu w Irlandii dla Apple? (jako dygresja artykuł o Apple na stronie Forbes tutaj). Osobiście jestem za postępem, a papierowość polskich urzędów przeraża i śmierdzi niekiedy epoką Breżniewa (sędziwe panie przy kawie notują w pożółkłym zeszycie, brzęcząc przy tym tipsami). Tłumaczę jednak to tym, że ogarnąć kraj 1,3 milionowy jest o wiele łatwiej niż 38 milionowy jakim jest Polska. Trzymam też kciuki, żeby i nam się udało, w końcu młodych i światłych umysłów w Polsce nie brakuje! (np. wysoko technologiczny Teatr Szekspirowski już w drodze, o czym wkrótce).
Do roboty Polsko! :)))
Tomek